Życie w dwóch pokojach - "Kwiaty na poddaszu" Virginii C. Andrews
"Kwiaty na poddaszu" miałam w planach od dość dawna - najpierw czekały sobie na moim czytniku, ale ostatnio zobaczyłam je w bibliotece (w wersji papierowej, oczywiście), i - zgadnijcie co? - nie mogłam się powstrzymać, żeby ich nie wypożyczyć. Przesympatyczna pani bibliotekarka pochwaliła mój wybór, z kolei moja mama stwierdziła, że to "książka do płakania" - podpisuję się pod tym rękami i nogami.
Wszystko zaczyna się istną sielanką: rodzina Dollangangerów - Christopher i Corrine oraz ich dzieci: Christopher jr, Cathy oraz bliźnięta - Cory i Carrie - żyją sobie spokojnie w przytulnym domu w Gladstone - są idealną rodziną, taką, jakie widuje się w filmach i reklamach. Jednak pewnego dnia świat Dollangangerów wali się - w wypadku samochodowym, w dzień swoich 36. urodzin, ginie Christopher senior, a matka z czwórką dzieci zostaje bez środków do życia. Corrine chwyta się ostatniej deski ratunku - pisze do swoich rodziców, prosząc ich o możliwość zamieszkania w ich domu razem z dziećmi - o nich wie tylko babcia, ale mimo to spełnia prośbę, więc niedługo potem Dollangangerowie przyjeżdżają do rezydencji Foxworthów. Dzieci, mamione opowieściami matki, mają nadzieję na lepsze życie, ale okazuje się, że aż do śmierci dziadka (który rzekomo już w dniu przyjazdu jest umierający) mają zostać na poddaszu. Cała czwórka żyje w ukryciu przed światem i strachu przed babcią - fanatyczką religijną, która ustala surowe zasady, ma obsesję na punkcie nieczystych czynów i nie waha się użyć bata. Niedługo potem dzieci dowiadują się, dlaczego ich babcia ma do nich taki stosunek - Corrine wyszła za mąż za przyrodniego brata ojca, a więc swojego wuja, za co została wydziedziczona i wykreślona z testamentu, jednak po powrocie do rodzinnego domu stara się zyskać przebaczenie ojca, a tym samym jego miliony. Na początku relacje między matką a dziećmi są względnie poprawne - spotykają się codziennie, Cathy i reszta są obdarowywani kosztownymi prezentami, ale Corrine przychodzi coraz rzadziej, a w dodatku nie widzi (albo nie chce widzieć) w jakim stanie są jej dzieci, że chorują, dorastają, przeżywają pierwsze fascynacje... W końcu wychodzi za mąż, a pewne tragiczne zdarzenie sprawia, że w ogóle opuszcza Foxworth Hall. Po jej wyjeździe i odkryciu przez starszego brata pewnego sekretu dzieci nie mają wyjścia i zaczynają planować ucieczkę.
Najkrócej mówiąc: ta książka po prostu mną wstrząsnęła - po jej lekturze ciągle nie mogę pojąć, jak można być tak okrutnym wobec swoich wnuków, a nawet dzieci. "Kwiaty..." wywierają na czytelniku bardzo duże wrażenie i odkrywają przed nim nowy wymiar okrucieństwa ludzi wobec siebie. Niektóre sceny wywoływały dreszcze przerażenia, czasem obrzydzenia, nieraz odczuwałam wręcz namacalną nienawiść do Corrine albo jej matki. "Kwiaty..." pomogły też doceniać mi zwykłe rzeczy - możliwość wyjścia na zewnątrz, pooddychania świeżym powietrzem... (Wiem, trochę to ckliwe, ale prawdziwe.)
Nie mam właściwie żadnych zastrzeżeń - może Cathy była momentami bardzo dziecinna jak na mój gust, ale przecież miała wtedy 12 - 15 lat, więc to jak najbardziej zrozumiałe. Książkę z czystym sercem mogę polecić, ale uprzedzam z góry, że to nie jest lekka, łatwa i przyjemna lektura - ona zmusza do przemyśleń, nie możesz jej wyrzucić z głowy, zadajesz pytania typu: "co by było gdyby"? I czyta się ją ciężko, ale nie dlatego, że jest nudna - to kwestia tematyki. Ale mimo wszystko sądzę, że tego typu książkę też trzeba od czasu do czasu przeczytać - na pewno warto poświęcić jej swój czas.
Ocena: 8/10
Parę razy widziałam tę książkę ale jakoś nigdy nie skusiłam się by ją kupić, jednak po przeczytaniu twojej recenzji postaram się to szybko zmienić.
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto :)
UsuńJeśli ją spotkam to może wypożyczę, ale póki co mam bardzo duże plany czytelnicze, które w zastraszającym tempie rosną.
OdpowiedzUsuńU mnie recenzja kolejnej książki serii'' Jutro'' i stosik. Zapraszam :)
Rozumiem Cię, mam podobnie :P
UsuńTematyka rzeczywiście ciężka, ale mam tę powieść w planach od dawna.
OdpowiedzUsuńFakt, ciężka, trzeba do niej dojrzeć, bo trudno się za nią wziąć spontanicznie i tak po prostu
UsuńWidziałam ją w bibliotece, więc może niedługo po nią sięgnę ; )
OdpowiedzUsuńTeż mam z biblioteki, nawet były inne tomy, ale spasowałam, muszę złapać od niej oddech ;)
UsuńCzytałam niedawno i bardzo mną wstrząsnęła. Genialna powieść. Właśnie zabieram się za tom drugi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Daj znać, jak wrażenia :)
UsuńMiałem wątpliwą przyjemność przeczytać kilka rozdziałów tej książki. Wątpliwą, bo mnie z kolei zupełnie nie przypadła go gustu :-D Styl autorki mocno irytujący, ale, jak to się mówi, kwestia gustu :-D
OdpowiedzUsuńWiadomo :D dla mnie też po kilku rozdziałach szału nie było, ale później wszystko rozwinęło się w dobrym kierunku :)
UsuńCiężka tematyka, zbyt ciężka jak dla mnie. Sama recenzja sprawiła, że zrobiło mi się smutno. Mam bujną wyobraźnię, więc od razu zaczęłam to wszystko sobie wyobrażać i... kurczę, nie, nie, nie. Nie chcę widzieć takich obrazów.
OdpowiedzUsuńKsiążka zdecydowanie nie dla mnie, ale ufam, że to bardzo dobrze napisana powieść. Gratuluję świetnej recenzji. Może tematyka kolejnej bardziej przypadnie mi do gustu? :)
Pozdrawiam ciepło,
J
Też wyobraźnię mam bujną i to rzeczywiście sprawiło, że w mojej głowie wszystko było bardzo realistyczne, więc rozumiem Cię :) Dziękuję za miłe słowa i również mam nadzieję, że kolejna bardziej Ci się spodoba :)
UsuńPozdrowienia,
Iza
Możliwe, że kiedyś sięgnę po "Kwiaty...", ale na razie wydaje mi się za ciężka. Po Twojej recenzji nie mogę sobie wyobrazić tego, że można być aż tak okrutnym dla kogokolwiek, tym bardziej dla rodziny...
OdpowiedzUsuńDokładnie, ja nadal nie mogę tego "ogarnąć" umysłem, nawet po całej lekturze...
UsuńNie wiem już sama, ile się o tej książce nasłuchałam.
OdpowiedzUsuńLecz skoro większość opinii było zachęcających, dlaczego i ja mam się za tę książkę nie wziąć? :)
No właśnie, dlaczego nie? Naprawdę warto :)
UsuńCzytałam tę książkę już jakiś czas temu i przyznaję, że dla mnie była ona dość szokująca. Temat niełatwy i w sumie tak na mnie podziałał, że nie bardzo miałam chęć sięgnąć po dalsze losy bohaterów...
OdpowiedzUsuńMam bardzo podobne odczucia - tym bardziej, że ponoć tylko I tom jest dobry, a reszta już była pisana dla kasy...
UsuńCiekawa tematyka, nie omieszkam przeczytać jak znajdę czas :)
OdpowiedzUsuńNie pożałujesz, tym bardziej, że (przynajmniej jak dla mnie) to w sumie miła odskocznia od bezbolesnych młodzieżówek ;)
Usuńksiążkę mam ponad rok na półce, ale jakoś nie mogę się do niej przekonać. na ogół zbiera pozytywne opinie, ale czytałam kilka krytycznych...kiedyś ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńO każdej książce lepiej mimo wszystko wyrobić sobie swoją opinię, tak sądzę :)
Usuńczytała dość dawno, i byłam zachwycona, jednak z każdą następną częścią ( przeczytałam 3 ) było gorzej i po prostu odechciało mi się, a brakuje mi dwóch części. Pierwsza jest jednak mistrzowska , druga średnio a trzecia to już w ogóle mnie męczyła.
OdpowiedzUsuńNiestety często tak jest, że z każdym kolejnym tomem następuje spadek formy... ;(
OdpowiedzUsuńświetna recenzja! takiej szukałam! bo mam tę książkę na półce, ale ze względu na tematykę nie do końca jestem przekonana czy właśnie teraz chcę ją czytać! ale jak najdzie mnie ochota na cięższą lekturę ta będzie pierwsza;) Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :)
UsuńMam nadzieję, że się nie zawiedziesz :)
Zgadzam się, książka jest świetna i.. mocna. Dobrze skonstruowana psychologicznie. A, biorąc pod uwagę całą sagę, "im dalej w las, tym więcej drzew" - problemy nawarstwiają się i dochodzą kolejni bohaterowie, którzy wzbudzają złość. Mnie przede wszystkim podobało się to, że książka Virginii Andrews wzburza rzeczywiste emocje - czasem miałam ochotę po prostu nią rzucić, a już po chwili wracałam, ciekawa tego, co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam kolejnych tomów, a szkoda...
UsuńMasz rację, ta powieść wywołuje prawdziwe emocje