O walce z chorobą, czyli "Gwiazd naszych wina"
O tej książce słyszałam wiele razy i w sumie (prawie) w samych superlatywach, co chyba nieczęsto się zdarza. Jednak nie zmieniło to faktu, że nie miałam jakiegoś szczególnego zamiaru jej czytać, ale gdy tylko dowiedziałam się, że jest dostępna w bibliotece, pobiegłam tam w podskokach
Główną bohaterką „Gwiazd naszych wina” jest Hazel Grace Lancaster. Gdy przeczytałam pierwsze dwa rozdziały, pomyślałam sobie: „Jeju, nie dość, że dziewczyna ma dziwne imię, to jeszcze ciągle raczy czytelnika jakimiś egzystencjalnymi wynurzeniami…” Ale niedługo po tym te „wynurzenia” zaczęły mi się podobać i zdałam sobie sprawę, że bez nich książka i sama Hazel straciłyby swój urok, który niewątpliwie mają
Wracając do tematu: Hazel nałogowo ogląda „America’s Next Topmodel”, ma 16 lat, ale chodzi już do college’u i… choruje na raka tarczycy, który w dodatku dał przerzuty do płuc, przez co musiała zaprzyjaźnić się z aparatem tlenowym, którego nazywa Philipem. Nie za to zbyt wielu przyjaciół i za grosz chęci do chodzenia na spotkania grupy wsparcia dla nieuleczalnie chorej młodzieży, ale to właśnie tam poznaje Augustusa – miłośnika serii książek „Cena światu” i pasjonata gier video z protezą nogi – jak się później okazuje, to miłość jej życia. Może nie łatwa i nie taka cukierkowa, jak w większości książkach, ale mimo to wyjątkowa i taka… normalna (ale czy można mówić o normalności, gdy Twoja dziewczyna/ chłopak ma raka?). Ale wiadomo, nie może być za bardzo sielankowo – gdy Gus powiedział: „Zaświeciłem się jak choinka, Hazel Grace” cała „sielanka” rozpłynęła się w powietrzu…
Muszę przyznać, że od dawna nie czytałam takiego wyciskacza łez – i co z tego, że płakałam tylko na ostatnich kilkudziesięciu stronach, skoro, wierzcie mi, wylałam więcej łez niż jakbym płakała przy całych trzystu z kawałkiem. Najbardziej wzruszające było dla mnie pożegnanie Gusa i to, jak Hazel włożyła mu camele do trumny – łzy lały się ciurkiem…
Książkę oceniłam na 9 gwiazdek, bo zabrakło mi takiego „pierwiastka nadziei” – Hazel od samego początku była pewna, że umrze (a ja byłam pewna, że na tym zakończy się książka, co było dla mnie sporym zaskoczeniem) i nie dopuszczała do siebie myśli, że może akurat jej się uda, co było dla mnie denerwujące. Dobrze, dobiłam do 425, więc powiem już tylko jedno: polecam!
Najlepszy bohater: Isaac! Polubiłam go w Wieczór Niszczenia Pucharów
Najgorszy bohater: rak (no fakt, nie jest człowiekiem, ale to nie zmienia faktu, że przez niego nie stałyby się rzeczy, przez które płakałam), a jeśli mówimy o ludziach: Monica – jak ona mogła rzucić Isaaca tuż przed operacją?!
Najlepszy moment: holenderski piknik Hazel i Gusa przy Funky Bones
Najgorszy moment: spotkanie z Peterem van Houtenem
Okładka: raczej nie zachęciła mnie do czytania, nie lubię rysunków na okładkach
Ogólna ocena: 9/10
Napisałam komentarz na poprzednim adresie bloga, błagam Cię, przeczytaj tam, bo nie chce mi się tego wszystkiego znowu pisać :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i dzięki za uwagi :)
OdpowiedzUsuńa proszę :D
UsuńUwielbiam tą książkę, okropnie płakałam czytać, wzruszająca historia. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
No właśnie, ryczałam jak bóbr :D
UsuńJedna z moich ulubionych książek, aczkolwiek nie zajmuje tego pierwszego miejsca u szczytu. :) Płakałam i płakałam... pomoczyłam niezliczoną ilość chusteczek. :)
OdpowiedzUsuńU mnie tak samo - pierwsze miejsce zajmują Pretty Little Liars i nic chyba tego nie zmieni :)
UsuńU mnie „Przeminęło z wiatrem”. :)
UsuńKsiążka czeka na półce już od jakiegoś czasu, tylko nie mam na nią czasu za bardzo ;c ale nie mogę się doczekać aż przeczytam!
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto!
UsuńCzasem nawet dobrze jest taki wyciskacz łez przeczytać...
OdpowiedzUsuńNa mnie to działa wręcz oczyszczająco :)
UsuńMoje książkowe marzenie <3
OdpowiedzUsuńA moje to "Szukając Alaski" :)
UsuńMój cel na 2014 rok: Przeczytać coś z twórczości tego autora. Wszyscy czytają i chwalą więc... :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się uda :P
UsuńUwielbiam tą książkę i tak samo ja Ty płakałam na ostatnich stronach! </3
OdpowiedzUsuńJa natomiast dostałam tę książkę 2 tygodnie temu na 15 urodziny.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam dopiero 14 rozdziałów i coś mi mówi że skoro wszyscy po niej/na niej płakali (i na filmie też) to z całą pewnością ja się obejdę bez łez :/
Nie mniej zaczęła mi się już podobać! :D
A co znaczy to zaświeciłem się jak choinka? Jestem na tej stronie w książce i nie rozumiem tego pojęcia... Pomocy! :|
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://chochlikoweblogowanie.blogspot.com/
:)