Jakim jestem czytelnikiem?
Jak widzicie, staram się dotrzymywać słowa - w tym tygodniu miała ukazać się notka: oto i ona! Tym razem co nieco o moich książkowych przyzwyczajeniach, czyli nowa (przynajmniej dla mnie :P) zabawa blogowa pod hasłem Jakim jestem czytelnikiem? - za nominację dziękuję Dominice, a poniżej przedstawiam moje czytelnicze cechy charakterystyczne :)
źródło |
1. Kupuję książki na zapas, co często nie wychodzi mi na dobre
I w dodatku robię to pod wpływem impulsu, przez co jakiś czas później zdarza mi zastanawiać się, co dana pozycja w ogóle robi na mojej półce. A że jestem czytelniczą masochistką, tak więc czytam te wszystkie niepotrzebnie kupione książki, chociaż często niemiłosiernie się przy tym męczę. A gdy pomyślę, ile pieniędzy mogłam wydać na bardziej przemyślane zakupy, to aż chce mi się rwać włosy z głowy, ale tych mam przecież dużo, więc łysienie mi nie grozi :)
2. Mam jedną jedyną zakładkę, której jestem wierna
Tak tak, jak nietrudno się domyślić - chodzi o tę z nagłówka. Co tam, że gdy na nią patrzę, to od razu jestem głodna, co tam, że zazdroszczę innym blogerom ich imponujących kolekcji, ja mam swoją ukochaną babeczkę i nie opuszczę jej nigdy (no chyba, że się rozpadnie albo ją zgubię...).
3. Mogę czytać praktycznie tylko w jednym miejscu
Chodzi o łóżko w moim pokoju - tam jest mi najwygodniej, tam nikt mi nie przeszkadza, tam mam ciszę i spokój - a to podczas czytania jest dla mnie sprawą kluczową, bo po prostu nie mogę się skupić, kiedy gra radio, jest włączony telewizor, a w dodatku jeszcze ktoś gada mi nad uchem. I właśnie dlatego zainwestowałam w stopery do uszu :)
4. Nie przepadam za e-bookami i audiobookami
Jeżeli chodzi o te pierwsze, to nawet rok temu na Gwiazdkę dostałam czytnik, ale, szczerze mówiąc, teraz mnie kompletnie do niego nie ciągnie, a w dodatku oczy bardzo szybko mi się męczą, gdy z niego korzystam. Jeśli chodzi natomiast o książki w postaci audiobooków - dla mnie nie nadają się kompletnie, bo podczas słuchania łatwo jest się zamyślić i po prostu zgubić wątek ;)
5. Namiętnie poluję na promocje w księgarniach
To nie jest pewnie nic odkrywczego, ale nic nie zastąpi mi tej dzikiej satysfakcji, którą czuję, gdy uda mi się upolować książkę za jedyne 5 złotych :) Dzięki temu mojemu kieszonkowemu jakoś udaje się wytrwać do pierwszego, choć i z tym czasem mam problem, bo nie należę do osób oszczędnych ;)
6. Jeśli wejdę do Matrasa/Empiku, to zawsze wyjdę z jakimś nowym nabytkiem
I właśnie przez to już prawie nie mam miejsca na półkach i teraz, gdy na przeczytanie czeka już ponad dwadzieścia książek, staram się omijać księgarnie szerokim łukiem, tłumacząc sobie, że gdy przeczytam wszystkie tytuły z mojej kolejki, kupię sobie wszystkie moje must have <3
źródło |
7. Książki z biblioteki to jest to!
Nie mam nic przeciwko bibliotekom, a nawet mogę powiedzieć, że bardzo je lubię (choć uważam, że są takie tytuły, które po prostu trzeba mieć na własność) - panie bibliotekarki są bardzo miłe, na półkach można nieraz znaleźć nowości czytelnicze i jeśli chcę, żeby książki, z których już wyrosłam, zostały docenione i dobrze potraktowane, to wiem, gdzie je zanieść ;)
8. Czasem w trakcie czytania zaglądam na koniec książki, żeby poznać zakończenie
Wiem, wiem, to zły nawyk i kolejny dowód na mój czytelniczy masochizm, ale często jest tak, że jeżeli poznaję zakończenie (sama, z własnej woli, a nie ze spoilerów, których szczerze nienawidzę), to jeszcze bardziej nakręca mnie to do dalszej lektury, bo bardzo chcę wiedzieć, jak to się stało, że pewne sprawy ułożyły się tak, a nie inaczej :)
9. Nie czytam na pokaz
Czyli nie lubię publicznie mówić o swoim hobby, mój nauczyciel polskiego nie wie, że jestem molem książkowym, bo po prostu wolę się na ten temat nie wypowiadać i swoje czytelnicze przemyślenia zachować dla siebie, choć często słyszę od moich przyjaciółek: No powiedz coś, Izka!, kiedy rozmowa schodzi na czytanie ;)
Tym razem nie nominuję nikogo, bo wiele osób brało już udział w tej zabawie ;)
Hehe, ten pomysł ze stoperami do uszu jest genialny! I widzę, że obie jesteśmy rozrzutne:) A jak już są promocje w księgarniach, to pieniądze ode mnie uciekają, jakby mnie kompletnie nie lubiły:D
OdpowiedzUsuńStopery polecam z całego serca- czyta się szybciej, a przede wszystkim przyjemniej :P
UsuńA ja mogę czytać wszędzie :) Prawie zawsze zaglądam na koniec książki, bo po prostu już nie mogę wytrzymać. Tak było np. z "Przeminęło z wiatrem". Obiecałam sobie, że nie poznam wcześniej zakończenia, ale w końcu nie wytrzymałam.
OdpowiedzUsuńAaaaa, ja tez zaglądam na tył książki! Jestem zawsze taka na siebie za to zła, ale nie umiem się powstrzymać. Po prostu muszę przeczytać ostatnie zdanie. :D
OdpowiedzUsuńOstatnie zdanie to pikuś, ja czytam calutki ostatni rozdział :D
Usuń1,4,5,6,8 - HAHA JA TEZ! :D
OdpowiedzUsuńWspaniały wpis :) Mamy dużo wspólnego :)
OdpowiedzUsuńKiedyś też kupowałam książki na zapas... teraz powiedziałam sobie "dość!" i nie kupuję w ogóle. Najpierw przeczytam te, co leżą na półkach.
OdpowiedzUsuńJak można zaglądać na koniec książki?! JAK?! :D Ja zaklejam czasami końcówkę, żeby jej ukradkiem nie przeczytać. :P
Ach, zazdroszczę samozaparcia ;)
UsuńA widzisz, jednak można :D
Gdybym miała taką zakładkę, pewnie również byłabym jej wierna ;) Wszyscy jesteśmy podobnymi czytelnikami, ale mów innym o swojej pasji - to co robisz, robisz dobrze ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100 procentach! :)
UsuńDziękuję :) Muszę przyznać, że ostatnio naprawdę staram się mówić o czytaniu częściej ;)
UsuńCiekawe odpowiedzi :)
OdpowiedzUsuńRównież mam swoją ulubioną zakładkę, ale niestety gdzieś mi zaginęła, pewnie któreś z moich cudownych dzieciaczków, gdzieś ją poniosło...
Również muszę mieć spokój i cisze do czytania.. I nie chwale się zbytnio swoją pasją, czasami jak komuś powiem to patrzą się na mnie jak na kosmitę, dlatego wolę zachować to dla siebie..
Ja kiedyś miałam taką zabawę w szkole, że każdy musiał napisać o każdym coś miłego i na koniec roku dostaliśmy od wychowawczyni takie spersonalizowane zakładki z tym, co inni napisali o nas, ale niestety moja się gdzieś zawieruszyła ;c
UsuńFakt, z tym kosmitą to prawda, a przecież nie powinno tak być, bo czytanie to pasja jak każda inna <3
Prawie wszystkie Twoje odpowiedzi są podobne do tych , które ja bym napisała.
OdpowiedzUsuńA już w szczególności kupowanie książek na zapas i "nie czytanie na pokaz" . U mnie też nikt nie wie z poza kręgu przyjaciół ,że czytam... A jak już komuś powiem to mam wrażenie ,że dziwnie na mnie patrzą. O_o .
Rozumiem Cię :)
UsuńA ja nie brałam :(
OdpowiedzUsuńCiekawe odpowiedzi. Ja jednak należę do tych oszczędnych, choć jeśli trafi się dobra promocja a akurat uważam, że pora coś kupić, lub widzę książkę za 5 zł...no to kupuje :D
Ciekawa zabawa ;)
OdpowiedzUsuńOd czego by zacząć? Bardzo fajny blog... Może to nieoryginalne rozpoczęcie, ale przynajmniej szczere :) Tak naprawdę po raz pierwszy słyszę o tej zabawie, a jestem już dość długo w tym świecie. Podoba mi się ona. Dzięki niej mogę stwierdzić, że pod względem czytania jesteśmy podobne do siebie. Szczególnie zafascynowało mnie u Ciebie, że poznanie końca motywuje Cię do czytania. Mam tak samo! :) Jak znam koniec, to koniecznie chcę się dowiedzieć jak to się stało. Na pewno jeszcze tutaj wpadnę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Myślałam, że z tym zakończeniem to tylko ja tak mam, a tu proszę, co za miła niespodzianka :)
UsuńChyba jesteś moją zaginioną bliźniaczką :D
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Zawsze czytam końcówkę, jeszcze nigdy się nie zdarzyło żebym nie przeczytała zakończenia szybciej niż powinnam :D
OdpowiedzUsuńU mnie nie jest to regułą, ale zdarza się bardzo często ;)
UsuńJa znowu zawsze zakładki niszczę. Nawet jakby nie wiadomo jak odporna była dana zakładka, to trzech książek nie przeżyje. A jak przeżyje, to ją na pewno zgubię...
OdpowiedzUsuń