Wampirzego baby boom'u ciąg dalszy - "Winter" Asii Greenhorn

Witam po raz czwarty :)

Na "Winter" od początku, w sumie nawet nie wiem dlaczego, bardzo się "napaliłam". I nie zraziła mnie nawet cena - 44,90 zł nawet jak na tak ładnie wydaną książkę to dużo, no ale stwierdziłam, że skoro kosztuje aż tyle (ostatnie części Harry' ego Pottera też do najtańszych nie należały) to musi to być coś absolutnie wciągającego i w dodatku unikalnego... Jednak sprawdziło się w tym przypadku pewne znane przysłowie - nadzieja matką głupich świetnie obrazuje to, co myślę o tej pozycji...

Trochę o fabule - tytułowa bohaterka, Winter Starr, mieszka w Londynie ze swoją babcią, a zarazem opiekunką, ponieważ rodzice Winter zginęli, gdy ta miała około roku - jedyną rzeczą, którą zostawili dziewczynie po sobie, jest kryształowy amulet, z którym ta nigdy się nie rozstaje. Akcja zaczyna się w upalny letni dzień, w którym Winter z babcią mają wyjechać z Londynu - Winter nie zna celu i powodu tej podróży. Jednak coś krzyżuje im plany - Marion, babcia Winter, mdleje i zostaje odwieziona do szpitala, gdzie okazuje się, że zapadła w śpiączkę z nieznanych przyczyn. Jako że stan staruszki nie ulega poprawie, a jest ona jedyną żyjącą krewną młodej Starr, Winter zostaje odesłana do Walii, a dokładniej: do sennego miasteczka Cae Mefus. Jej nowymi opiekunami zostają państwo Chiplinowie - Grifith i Morwenna, którzy mają jeszcze troje dzieci - Garetha, który jest zauroczony Winter, postrzeloną Eleri i małego Daiego. Starr przez pewien czas nie może pogodzić się z tym przymusowym "zesłaniem" i jest wściekła na swoją pełnomocniczkę (nie do końca wiem, jak to określić) Susan Bray, która do tego dopuściła. Jednak Winter dość szybko odnajduje się w Liceum Świętego Dawida, a kiedy wydaje się, że już ma wszystko pod kontrolą, spotyka Rhysa - bardzo tajemniczego chłopaka, z którym łączy ją jakaś niewytłumaczalna więź - coś jakby przyciąganie, któremu żadne z nich nie może się oprzeć... Ich spotkanie zbiega się w czasie z dziwnymi wydarzeniami, które zaczynają nękać senne i spokojne na pozór Cae Mefus - jedna z uczennic Świętego Dawida przepada bez wieści, nowa przyjaciółka Winter staje się ofiarą napaści.W dodatku młoda Starr również zostaje zaatakowana. Okazuje się, że z tym wszystkim dużo wspólnego ma nie tylko sama
Winter, ale również Chiplinowie, a nawet nowy nauczyciel historii. Dużą rolę odgrywa też w tym wszystkim Rhys (nie jest człowiekiem, ale to wywnioskowałam już z samej okładki)...


Jeżeli chodzi o mnie, to sądzę, że książka niestety bardzo przypomina mi "Zmierzch" Stephanie Meyer - wyjazd do na pozór spokojnego miasteczka, nowa szkoła, tajemniczy chłopak... Jeszcze parę podobieństw by się znalazło, wierzcie mi. Więc jeśli chodzi o fabułę - to już było, tylko w lepszym wydaniu, bo w "Zmierzchu" temperatura wydarzeń trzymała się względnie na tym samym poziomie, a w "Winter" jest mniej więcej tak: nuda przez 40 stron, coś ciekawego, kolejne nudne 40 stron, coś ciekawego itd. Chociaż muszę przyznać, że końcówka wciągnęła mnie na tyle, że ocenię całą książkę na jeden punkt wyżej niż miałam zamiar wcześniej... Co do języka - nie chcę tego mówić, ale jeśli mam być szczera, to muszę: jak dla mnie język był bardzo płytki - przykład: Jeżeli największym ryzykiem było to, że Rhys w końcu ją zabije... Cóż, lepsze to, niż przestać go widywać... Trochę jak z jakiejś telenoweli czy czegoś w tym stylu...


Podsumowując, bardzo zawiodłam się na tej książce, męczyłam ją przez ponad tydzień (to było moje drugie podejście), niepotrzebnie wydałam pieniądze... Cóż, pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że "Silver" okaże się nieco lepsza (o ile w ogóle po nią sięgnę...).

Ocena: 4/10
Okładka: świetna, jedna z najpiękniejszych, jakie kiedykolwiek widziałam (szkoda tylko, że treść nie była już taka piękna...)

***
P.S.: zrezygnowałam z najlepszych i najgorszych bohaterów i momentów, bo stwierdziłam, że mogą za dużo zdradzać tym, którzy jeszcze książki nie czytali, a mają taki zamiar :)


Komentarze

  1. Na początku miałam na nią ochotę, ale po przeczytaniu kilku niezbyt pochlebnych opinii odwidziało mi się. Twoja i tak jest jedną z bardziej pozytywnych... Ale rzeczywiście, okładka jest piękna... :)

    Zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu sprawdza się przysłowie, żeby "nie oceniać książki po okładce" :)

      Usuń
  2. Okładka faktycznie jest piękna. Szkoda natomiast, że fabuła już nie powala niczym zachwycającym. Trudno. W takim razie dam sobie spokój z tą książką.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie, podejmujesz dobrą decyzję :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka zdecydowanie nie dla mnie...
    Dziękuję za odwiedziny na moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, nie tracisz za wiele ;) I nie ma za co, zapraszam ponownie do mnie :P

      Usuń
  5. Okładka rzeczywiście śliczna, ale raczej się nie skuszę :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka jest bajeczna *o* A ja miałam trochę inne odczucia wobec książki - ta część jeszcze mi się nawet podobała, kontynuacja za to jest kompletną porażką...

    Pozdrawiam :)
    Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To aż strach myśleć, jaka jest ta kontynuacja :D

      Usuń
  7. Miałam na nią ochotę od dłuższego czasu a później o niej zapomniałam szczerze powiedziawszy, ale widzę, że nie ma czego żałować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, to chyba jedna z najgorszych książek, jakie przeczytałam, więc rzeczywiście nie ma czego żałować :)

      Usuń
  8. Szczerze mówiąc to miałam ochotę na tą książkę odkąd zobaczyłam okładkę. Potem przeczytałam parę niepochlebnych opinii a twoja mnie utwierdziła w tym, że nie przeczytam tej powieści. Poza tym... 45 zł! Rany, ile ta książka ma stron? Bo w porównaniu z Harrym Pottere, to chyba bardziej się opłacało Harrego kupić :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Około 400 :) a co do Harry'ego, to lepiej kupić jego 2 części niż taką "Winter" :D

      Usuń
  9. Zapraszam ponownie do siebie. Pojawiła się już nowa recenzja ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dosyć dawno słyszałam o tej książce , jednak nigdy nie zebrałam się żeby ją przeczytać, szczególnie ,że podobno jest beznadziejna.
    Okładkę ma za to śliczną *-*

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurcze, bardzo fajnie ta książka się zapowiadała, ale teraz widze, że jednak nie ma co się tak pozytywnie nastawiać, chociaż mimo niezbyt pozytywnej opini i tak myśle, ze przeczytam, chociażby po to żeby wyrobić sobie własną :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Chętnie przeczytałabym tę książkę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, są różne gusta, może to akurat są Twoje klimaty :)

      Usuń

Prześlij komentarz

1 komentarz to 1 uśmiech na mojej twarzy, więc dziękuję ogromnie za pozostawienie po sobie śladu :)

Popularne posty